Jaki typ mężczyzn zdradza najczęściej Jakie programy, nieświadome wzorce, dynamiki w relacji i dynamiki osobiste, pchają mężczyzn i kobiety do zdrady. Do poszukania kogoś poza oficjalną relacją. Poza małżeństwem, poza czymś, co kiedyś wybraliśmy na życie. 1. Zdradza i szuka kochanki ten mężczyzna, (lub kobieta), który stoi

Cześć! Od 5lat jestem w związku w tym od roku po ślubie. Piszę tutaj bo już nie wiem co robić… Mamy córeczkę 8mc staraliśmy się o nią 9mc. Gdy zaszłam w ciążę mąż się zmienił. Zero wsparcia, gdy było spotkanie ze znajomymi, gdy byłam w ciąży nie pomagały prośby by skończyć imprezę bo źle się czuję. Po porodzie ciągle imprezy też nic nie dawały prośby i doszło już nawet do tego, że krzyczał, że mnie nienawidzi…Z córką nie potrafi sie nawet bawić, gdy sie nią zajmuje to bierze ją przed tv i tak wygląda u niego opieka nad nią. Już mam dość, wysiadam psychicznie przy nim. Nawet na seks ma ochotę tylko raz na dwa tygodnie mimo, że w łóżku nudy nie mamy. Coraz częściej myślę o rozwodzie, ale co wtedy? Wrócić do rodziców z podkulonym ogonem? Prace straciłam z dniem porodu i nie wyobrażam sobie dać małą do żłobka przecież nie przeżyje rozstania takiego z nią. Mieszkanie mamy od teściów, ale to co się dowiedziałam to mimo, że darowizna zrobiona po ślubie mi nic się nie należy mimo, że moje pieniądze tez szły na remont, a teraz moje macierzyńskie idzie cale na rachunki i raty za sprzęty domowe, ale prócz przelewów na męża konto nie mam innych paragonów itp więc jestem w dupie krótko mówiąc. Samochód mój tez się nie nadaje już do jazdy, a on swój kupił przed ślubem. Mąż dużo zarabia, ale na umowie ma najniższa krajowa więc nie mam co liczyć na jakieś porządne alimenty. I na dodatek nie mamy ostatnio zbytnio na jedzenie, ale oczywiście na swoje gadżety ma. Mi żeby dać na okulistę bo już ciężko nawet autem się jeździ to też mogę zapomnieć. Teraz wymyślił, że jego wypłatę dzielimy na pół i wszystko kupujemy na pół ostatnio to jest 700zl na 2tyg dla każdego i mimo to ciężko z tego odłożyć sobie na coś. Nie wierzę, że piszę tu wiadomość, ale to już chyba desperacja…😞 Są tu samotne mamy, które mogą powiedzieć jak sobie radzą

A zatem jak mieć przyjemność bez komplikacji, kilka prostych rad: Nie oczekuj. Nigdy, od nikogo, niczego. To nasze oczekiwania sprawiają, że albo jesteśmy nieszczęśliwi albo rozczarowani. Bez oczekiwań wszystko, co nas spotyka może być jedynie miłym zaskoczeniem.
Przystojny, inteligentny, z poczuciem humoru, a do tego pięknie pachnie! Trudno mu się oprzeć, zwłaszcza, kiedy daje Ci do zrozumienia, że jest Tobą zainteresowany. Czy romans z szefem się opłaca? Czy to początek końca twojej kariery?W sytuacji, kiedy ktoś szalenie nam się podoba, ciężko jest zachować zdrowy rozsądek. Jednak, gdy chodzi o naszego szefa, warto trzymać emocje na wodzy. Skutki mogą być opłakane nie tylko dla Ciebie, ale również dla Twoich współpracowników. Nie łudź się, że nikt się nie dowie o tym, że chodzisz na romantyczne kolacje do najlepszej restauracji w mieście, a potem spędzasz upojną noc z pracodawcą. Plotki rozchodzą się z prędkością światła, a koleżanki z pracy na pewno nie będę przychylne w stosunku do Ciebie. Nawet jeśli ktoś będzie twoim powiernikiem w firmie to bądź ostrożna! Współpracownicy mogę wykorzystać Twoje dobre relacje z szefem dla swoich własnych korzyści, wymuszając na Tobie, np. wstawiennictwo u współpracowników, najbardziej na tym wszystkim ucierpisz Ty sama. Zwłaszcza jeśli prezes ma żonę i dzieci. Nie warto żyć w ciągłym stresie, ukrywając się przed światem i jego rodziną. Poza tym porzuć marzenia o wspólnym domu z kominkiem. On na pewno nie zostawi żony dla Ciebie. Kto będzie oddawał jego garnitury do pralni, prał skarpetki czy podawał pod nos ciepły obiad? Na forach można znaleźć wpisy kochanek, które ewidentnie nie są szczęśliwe: Pracuję w firmie doradczej w Warszawie, zajmujemy się finansami kilku przedsiębiorstw. Od trzech lat mam romans z szefem. Zawsze byłam rozsądna, ułożona. Gdyby mnie ktoś zapytał jeszcze kilka lat temu o taki związek, zaśmiałabym się mu w nos (…) Szef jest ode mnie starszy o 20 lat. Jest doświadczony, miał kilka firm, bardzo mi imponował. Zakochałam się w nim (…) Szef powiedział mi, że nie zrezygnuje z żony i dzieci. Bo ich kocha, o rozwodzie nie ma więc mowy. To bardzo przykre i głupie, jest mi wstyd. Tym bardziej, że uważam się za rozsądną osobę, radzącą sobie w życiu, specjalistę w swojej dziedzinie. Nie mam pojęcia jak z tego wybrnąć. – pisze zdecydujesz się na romans musisz mieć na uwadze, że każdy twój ruch i wszystkie decyzje będą uważnie obserwowane przez kolegów i koleżanki. W sytuacji, gdy dostaniesz awans, komentarze na pewno nie będą pochlebne. Możesz być pewna, że pojawią się plotki o karierze przez łóżko. Nieważne będzie to, że po prostu podwyżka i awans Ci się należały, bo jesteś dobra w tym, co robisz. Ludzie potrafią być okrutni. Czy kilka orgazmów jest warte takiego zamieszania wokół Twojej osoby?Miałam romans z szefem. Cena? Straciłam matkę. Sprawa wyszła na jaw. On ma 2 dzieci, znam bardzo dobrze jego zonę. I co z tego że kocham. To nie ma znaczenia. On nie moze zostawic rodziny. Nie chce zeby sie rozwodzili. Stracilam mame, jej zaufanie, szacunek. Stracilam prace i mezczyzne, ktorego pokochalam. Zniszczylam swoje zycie. Zniszczylam marzenia mojej mamy, zniszczylam jego malzenstwo. A teraz? Teraz zeby cokolwiek uratowac musze uciec. Nie pisze zeby sie usprawiedliwiac. Cena i tak juz jest wysoka. To jest tylko ostrzezenie dla innych naiwnych dziewczyn. Nie buduje sie sie szczescia na cudzym nieszczesciu. – pisze Internecie można znaleźć dużo podobnych wypowiedzi:ta druga pisze: On mi zawrócił w głowie, wydaje mi się, że go kocham, i co ja mam z tym zrobić? Przecież jestem kochanką swojego szefa… KOCHANKĄ! Wiem, że albo muszę to skończyć, albo z nim porozmawiać, tylko nie mam pomysłu, jak miałabym zacząć? Przecież on mi nic nie obiecywał! Jaka ja jestem głupia, po co dałam się w to wciągnąć?! Jeżeli to się skończy mam pełną świadomość, że będę musiała zrezygnować ze stażu, bo nie wytrzymam tej presji, zresztą już teraz nie mogę się patrzeć, jak ona go odwiedza, a co dopiero wtedy… Z jednej strony wydaje mi się, że jego związek nie jest zdrowy, jeżeli tak często poświęca całe wieczory mi świadczy, że coś tam jest nie tak, ale z jakiegoś powodu nadal z nią jest… Myśli kumulują się w mojej głowie i nie dają mi jeść i spać… Jak mam postąpić? Odejść, czy walczyć, próbować? Niektóre kobiety po fakcie uświadamiają sobie, że romans z szefem to nie była dobra decyzja:Mam za sobą doświadczenie bycia kochanką. Kiedyś umiałam sobie wytłumaczyć ten fakt i usprawiedliwić siebie, teraz wiem, że kobieta, która naprawdę kocha siebie nigdy nie zgodzi się na taki układ, jest dla siebie zbyt cenna, aby pozwalać sobie na bycie drugą i aby mieć tak bliski kontakt z osobnikiem, któremu nie mozna ufać, ktory za nic ma kobiety, który potrafi oszukiwać, zdradzać i traktować kobiety jak przedmioty służące do zaspokajania jego potrzeb. Tacy faceci to egoiści. Co on Ci takiego daje, że jest to warte pozostawania na podrzędnej pozycji? Czy to jest więcej warte od Twojego dobrego imienia i czystego sumienia?Pamiętaj, że każdy romans kiedyś przestaje funkcjonować, a chwilowy dreszczyk emocji nie jest wart utraty pracy i ciągłego Ceglińska, źródło: Był jak na początku naszego związku. To sprawiło, że czułam się winna. Chciałam oddalić się od mojego kochanka, szukałam każdej wymówki. Ograniczałam kontakt, ale on wciąż wracał, nie poddawał się. Tak naprawdę ja też nie chciałam go opuścić. Z drugiej strony, nie chciałam odejść od męża.

Słysząc słowo "kochanka", zwykle mamy przed oczami "tą trzecią", czyli kobietę, która pojawia się w życiu mężczyzny będącego już w związku. Kochanki przedstawiane są zwykle w negatywnym świetle, jako te, które zabierają mężów i niszczą rodziny. Co składania mężczyzn do tego, by mieć kochankę? Dlaczego kochanki decydują się nimi zostać? Dawniej słowem "kochanka" określano ukochaną kobietę. Słowa tego używano więc w kontekście narzeczonych, oblubienic, umiłowanych, wybranek serca. Współcześnie, zgodnie z definicją Słownika Języka Polskiego, kochanka to "kobieta utrzymująca stosunki seksualne bez wchodzenia w otwarty związek". I właśnie głównie z punktu widzenia relacji seksualnych mówimy dziś o kochankach. Liczba kochanek rośnie Aż 28 proc. Polaków przyznało, że nie dochowało wierności swojej partnerce*. Co więcej, okazuje się, że statystyczny Polak wydaje na utrzymanie swojej kochanki ok. 720 zł. To oznacza, że fakt posiadania kochanki niesie za sobą także szereg konsekwencji finansowych, które – jak widać – specjalnie nie odstraszają zdradzających. Już w 2010 r. prof. Izdebski alarmował, że liczba zdrad w Polsce dramatycznie rośnie. O ile jeszcze pięć lat wcześniej na skok w bok zdecydowało się ok. 30 proc. mężczyzn, o tyle pięć lat później przyznało się do niego prawie 60 proc. panów. - To głównie sprawa przemian w obyczajowości, stylu życia, mniej skrępowanego podejścia do seksu – komentował wtedy prof. Izdebski. "Mam kochankę" Wyszukiwarka Google pokazuje na powyższą frazę 426 tysięcy wyników. Wśród nich tysiące wątków zatytułowanych, "dlaczego mam kochankę", "kochanka chce, żebym odszedł od żony", "kogo wybrać – żonę czy kochankę?" Mężczyźni, uwikłani w miłosne trójkąty szukają tam porad, ale często po prostu piszą, żeby się pochwalić. - Moja kochanka, mężatka dzisiaj ma 42 lata, ja 67 – pisze na jednym z forów mężczyzna o nicku ~Charles. - Jesteśmy razem od 10 lat. I mimo moich usilnych starań, nic nie wskazuje na koniec naszej bajki. Początkowo spotykaliśmy się dla seksu, ale szybko nasz związek został zmieniony na uczuciowy z jej strony. Nie wiem, jak bez uszczerbku wyjść z tego związku, bo sam też ją kocham. Dla jasności dodam, że kocham także swoją żonę i nie zostawię jej nigdy. Niezły bajzel mam… Moje życie to temat na kilka bestsellerów. - Miałem parę kochanek – przyznaje kolejny o nicku ham. – Zwykle spotykam się z mężatkami, bo bezpieczniej. Uważam że warto mieć swoje życie i swoje potrzeby. A jeśli nie zaspokaja ich żona, to znaleźć sobie kogoś, kto zaspokaja. Bez umoralniania i takich bzdur. Żyjemy albo dla siebie i spełniamy siebie, albo dla kogoś i jesteśmy niewolnikiem. "Jestem kochanką" Nie brakuje jednak głosów kobiet będących kochankami. Wiele z nich szuka porad, o tym, jak nakłonić ukochanego do opuszczenia żony czy jak uporać się po rozstaniu z kochankiem. Są i takie, które – podobnie jak panowie – chętnie opowiadają o swojej relacji jako kochanki i nie mają w związku z tym żadnych wyrzutów sumienia. - Mieszkam w Anglii, mam 26 lat i 43-letniego kochanka, Anglika, spotykamy się oczywiście w wielkiej tajemnicy – przyznaje jedna z kobiet na forum pod tekstem "Młode kochanki, czyli kryzys wieku średniego". – Nie jest żonaty, ma tylko partnerkę, nie są nawet zaręczeni. Seks jest rewelacyjny, bardzo dobrze się rozumiemy, dużo rozmawiamy. Jest szalenie zadbany, ja zresztą też. Nie ma tu miłości, po prostu fajnie spędzamy czas. - Byłam kochanką ponad dwa lata – wyznaje z kolei Olga. – W tym czasie wiele razy się rozstawaliśmy, lecz zawsze było to silniejsze od nas... Musieliśmy przejść wiele zawirowań, mieliśmy wzloty i upadki, piękne, magiczne chwile i wypłakane morze łez. Moja prawdziwa miłość, na zawsze... Od ponad roku nie jesteśmy razem, choć czasem dostaję SMS "Pamiętaj, że Cię Kocham". "Mój mąż ma kochankę" Żony to trzecia grupa osób, które są uwikłane w "układ" z kochanką. Żony często do końca pozostają nieświadome całej sytuacji, a te, które poznają prawdę, zderzają się z trudną rzeczywistością i wieloma wątpliwościami, co dalej z ich związkiem. - Dowiedziałam się, że mój partner, z którym jestem 9 lat, miał romans z koleżanką z pracy – pisze na forum Sympatii zdradzona. – Trwało to cztery miesiące. Dowiedziałam się o tym telefonicznie od tej larwy męża. Przeżyłam szok! Do dziś nie mogę do siebie dojść. Mamy wspaniałego synka, ma 6 lat (…) Partnera wyrzuciłam z domu. Proszę was, doradźcie, co mam zrobić? Wybaczyć? Wciąż go bardzo kocham, ale ciągle myślę o tym, co zrobił. Zdradzane żony często z takiej relacji wychodzą zwycięsko i na nowo układają sobie życie… - Bardzo kochałam mojego męża – pisze była żona. – Nie chciałam zostać sama. Byłam gotowa wybaczyć mu zdradę. Przeżyliśmy razem 24 lata. Huśtawka pomiędzy mną (50 lat) a nią (30 lat) trwała prawie dwa lata. Był taki biedny, rozdarty, miotał się, nie potrafił podjąć decyzji. Któregoś dnia po prostu spakowałam jego manatki i wywaliłam na korytarz. Potem było strasznie: rozpacz, samotność, niepewność, czy sobie poradzę. W następnej kolejności euforia z powodu odzyskanej wolności, bieganie po klubach, zabawa i robienie tego wszystkiego, czego nie robiłam przez 24 lata małżeństwa. Teraz jestem w szczęśliwym związku z facetem, który jest kompletnym przeciwieństwem mojego eksmęża. Pojawienie się na horyzoncie kochanki zawsze jest podwójnym sprawdzianem. Po pierwsze – dla relacji zdradzającego męża i zdradzającej żony i po drugie – dla relacji zdradzającego męża i jego kochanki. Pewne jest to, że w życiu całej trójki historia pozostawi swój trwały ślad i każde z nich wykorzysta ją na swój sposób. *Wynik badania IPSOS z 2015 r. Źródło:

To cholernie upokarzające,jestem na nie.Jak znajomi koniecznie chcą go gościć z kochanką to też są trochę nie w porządku.To nie ten etap,zeby razem usiąśc przy stole ,czy przy grillu i wspólnie pić piwko.Przemyśl to,i jeżeli będziesz wiedziala,ze oni tam będą-odpuść sobie dla swojego dobra. Szukaj: O NAS Marketing Komunikacja SKLEP KURSY ONLINE TWOJE BIURKO Rejestracja instruktora Rejestracja studenta Kursy online Książki/E-booki Koszyk BLOG KONTAKT Logowanie Koszyk / 0,00 zł 0 Brak produktów w koszyku. 0 Koszyk Brak produktów w koszyku. Tag Archives: #jestem kochanką Nothing Found It seems we can’t find what you’re looking for. Perhaps searching can help. Tak jak igła kompasu zawsze wskazuje północ,tak oskarżycielski palec mężczyzny zawsze znajdzie kobietę. Zawsze. Małgorzata Kalicińska. Jestem troskliwa, czuła, odważna, umiem tyle rzeczy! (…) u nas nieprzyjęte dobrze o sobie mówić. Wypada krygować się, zaprzeczać, ale walnąć tak zwyczajnie: Fajna jestem! Miła i dobra
fot. Adobe Stock Dzień jest bezwstydnie słoneczny. Trochę jednak chłodno i przechodnie idą żwawo. Nikt nie zerka w moją stronę, chociaż samotnie siedzę na ławeczce... Nabrałam nawyku przychodzenia tutaj. Do tej części parku. Mocno nasłonecznionej, blisko ruchliwej jezdni, z kościołem i operą po drugiej stronie ulicy. Rok temu też tu byłam. Ale bliżej skweru. Było równie sennie. Gorąco. Stałam i czekałam. Widziałam ich z daleka. Piotra i Renatę. Jeszcze męża i żonę. Za chwilę przysięga przestanie ich obowiązywać. Mąż Renaty nie będzie już jej małżonkiem. Będzie mój. Zostałam jego kchanką Ale to miała być kwestia czasu, kiedy weźmie rozwód. Czekałam w tak wielkim napięciu, że aż poczułam w brzuchu ból. Pamiętam to uczucie. Mrużyłam oczy, by coś zobaczyć i usłyszeć. Byłam jednak za daleko. Nie słyszałam tego co mówią. Stali zwróceni ku sobie. Nie mogłam więc dojrzeć wyrazu ich twarzy. To on mówił coś do Renaty. Gestykulował. Zrobili gwałtowny krok. Widziałam jak Renata odchodzi. Piotr wykonał ruch ręką, jakby mimo wszystko chciał ją zatrzymać. Zauważyłam ten gest i ból we mnie urósł. Miałam wrażenie, że zaraz zasłabnę z niespokojnej radości, która mnie przepełnia. Już nie będziemy musieli się chować, ukrywać z miłością – myślałam. Ja, kochanka. Już nie. Czekałam na tę chwilę rok. Aż 365 dni. 12 miesięcy, ileż tygodni, ileż dni, godzin, sekund? Dzielonych pomiędzy dwie kobiety. Każda chwila wyrywana chyłkiem, naznaczona grzechem. Poznawaliśmy siebie w napięciu. W przekonaniu, że wyspy szczęśliwości są tuż, tuż. Smakowaliśmy wspólną kawę, wspólne rozumienie pogody ducha i frasunku. Rok. Nie chciałam naciskać, by odszedł od żony. Ale musiałam spróbować. Każdy by tak postąpił. Obiecywał mi to od roku – Czy rozmawiałeś z Renatą? – zapytałam latem. Dzień był gorący, odurzał zapachem kwiatów. Staliśmy w ogrodzie, na werandzie mojego domu. Minęło już kilka miesięcy naszej znajomości. Przyrzekliśmy sobie wszystko, co mogą kochankowie. Byliśmy ze sobą w łóżku, w kąpieli, w esemesach, nawet w nie odbieranych telefonach. Piotr niechętnie mnie opuszczał. Ja coraz dłużej stałam w progu. A nuż wróci? Zakończy wszystko jedną nocną nieobecnością, gdy żona z niepokoju odchodzić będzie od zmysłów? – Nie – odpowiedział szybko, zdecydowanie, stanowczo. Sam wyczuł niestosowność swojego tonu. Spojrzał na mnie z łagodnością w oczach. – Nie, ale zrobię to wkrótce. Nie zadałam ponownie tego pytania. A jednak wciąż było między nami. Marzyłam by od niej odszedł. Mnie też się coś od życia należy – myślałam wieczorami, które należały do jego żony. Park przez ten rok się nie zmienił. Nie przybyło nasadzeń, nie wycięto starych drzew. Czas stanął w miejscu. Nie ma tu Piotra, a ja wciąż widzę jak Renata odchodzi. Powoli, coraz szybciej, prawie biegiem. Gwałtownie, rozpaczliwie szuka czegoś w torebce. Na moment przystaje. Do kogoś mówi przez telefon. Siada na schodach opery. Nie współczułam wówczas Renacie. Miała swoje chwile z Piotrem. Teraz – moim Piotrem. Moim Piotrem, powtarzałam w myślach wychodząc naprzeciw niemu. Wciąż stał w tym samym miejscu. Czy mnie nie widział? Musiał widzieć! Mnie, tramwaj zjeżdżający mostem w stronę śródmieścia, przebiegające koło jego nóg dzieciaki. Ale wyraz twarzy miał nieobecny. Ja też byłam kiedyś porzuconą żoną Pięć lat czekałam na tę miłość. Pięć lat temu to mnie ktoś porzucił. Jak szmacianą lalkę. Michał miał już rok, gdy Stefan stwierdził, że nasze małżeństwo jest zbyt obciążające, miażdżące jego osobowość. Znalazł tę, która odkryła w nim zalety prawdziwego mężczyzny. – Wybacz – wciąż słyszę jego słowa. – Wybacz, ale nie mam serca do bachora, do ciebie, tych śmiesznych lalek, które Bóg jeden wie, dlaczego zbierasz... Daleki jestem od afirmacji małżeństwa. Mam za to pewność, że życie ucieka, a z nim moje marzenia. Wybacz. Mówił patrząc przed siebie. Dopiero teraz odwrócił do mnie twarz. Twarz martwą, bez wyrazu. Nagle zrobiło się tak cicho, że słychać było sapanie śpiącego Michałka. Milczeliśmy teraz obydwoje, schwytani w pułapkę słów. Wciąż jeszcze naprzeciw siebie, ale już osobno. O co mu chodzi z tymi lalkami? Myślałam zupełnie od rzeczy. I ta myśl, też jest wciąż w fotografii mojej pamięci. – Dlaczego tak mówisz? – zapytałam – Co ci zrobiłam? Chcesz odejść? Przecież jesteśmy dopiero dwa lata po ślubie. Słyszałam swój drewniany głos. Jakie to ma znaczenie, ile lat jesteśmy po ślubie, dziwiłam się w myślach samej sobie. – Masz kogoś? Stefan patrzył na mnie tym swoim niewidzącym wzrokiem. Był wyraźnie spięty i rozdrażniony. Nie, nie mam do niego żalu. Jest w porządku, przysyła alimenty. Michała, lat sześć, rzadko widuje. Miałam nadzieję, że teraz będzie inaczej Obraz Stefana z letniego poranka nakłada się na postać mojego Piotra. Tego dnia w parku szukam w jego oczach radości, poczucia wolności i niezależności. Żądam potwierdzenia, że od tej chwili jesteśmy razem. Renata odeszła. Jest gdzieś w tłumie nieznajomych, obcych. Chcę kochać i być kochaną, wciąż powtarzałam w myślach. Mam 30 lat. Mogę wszystko zacząć od nowa. Pamiętam, że wciągnęłam głęboko powietrze. Czułam jego świeżość. Widziałam bezchmurne niebo. Lecz Piotr miał oczy zmęczone i pełne napięcia. Chyba nie tak powinno wyglądać się po rozstaniu z niekochaną żoną, pomyślałam mimochodem. Stąpałam po linie i na chwilę straciłam czujność, gdy radośnie, po prostu powiedziałam: – To już po wszystkim. – Proszę cię, jedź do domu – odpowiedział. Poczułam lód na plecach. Pięć słów odebrało mi całą odwagę. – Dobrze – zgodziłam się z pokorą. Poszłam. Wolno, krok za krokiem. Musiałam przejść koło opery. Renata wciąż tam siedziała. Nieobecna, zadumana. Żona – nie żona. Wyraźnie czekała. Ale nie na mojego Piotra, pomyślałam z satysfakcją. Teraz ja będę jego żoną Wygrałam. Przez rok, dzień po dniu, chwila po chwili, czekałam na ten moment. Ale nie znałam całej prawdy. Nie mogłam przecież słyszeć ich rozmowy, która odbyła się tego samego dnia, kilka godzin wcześniej. Dzwoni telefon i zmienia całe życie – Piotr? – Renata powtórzyła imię, bo głos w słuchawce był niewyraźny. Do ucha wciska się też zgiełk sobotniego, targowego przedpołudnia. Jajko prosto od kury kosztuje 90 groszy, a kurkę na rosół można kupić już za 20 złotych. Ktoś inny przekonuje, że 10 złotych za środek do czyszczenia kabin prysznicowych to niewielki wydatek. Życie wpada do komórki i zagłusza słowa. – Piotr. Tak dalej żyć nie możemy. Obydwoje wiemy, że masz flirt czy romans. Od wielu miesięcy. Nie szanujesz siebie i mnie. Nie chcesz rozmawiać ani rozwiązać sytuacji. Ale tak dalej być nie może. Wyrzuciła to z siebie. Poczuła ulgę. Cisza po tamtej stronie słuchawki. I nagle przychodzą na myśl słowa ciotki, wydobyte z zakamarków pamięci: – Życie się nigdy nie powtórzy – powtarzała uparcie. – Dbaj, by każdy dzień był godny. Nie krzywdź, szanuj siebie i innych. Życie bywa wyjątkowe i zagadkowe. Zawsze oddaje co dostanie. – Piotr? – powtarza niepewna, czy słyszał. – Gdzie jesteś? Porozmawiajmy więc – odpowiada krótko. – Za kilkanaście minut mogę być koło opery. – Dobrze – rozłączył się natychmiast i wykonał kolejny telefon. – Halo, Paulinko. Od dziś jesteśmy razem – powiedział do mnie krótko. Zaskoczył mnie. Czekałam na te słowa, ale kiedy je wreszcie usłyszałam zadziwiły mnie. Weekendy też będą moje. Dotąd zawsze należały do żony. Wyrywał się jedynie popołudniami, na krótko. Na spacer z psem. Renata nie lubiła wtedy wychodzić. Teraz także weekendy będą moje. – Gdzie się spotkamy? Kiedy? – Za chwilę. Na skwerze, koło opery. Przyjedź jeżeli możesz. Kocham cię – rozłączył się. Zawsze mogłam. Zawsze, gdy on dysponował czasem. Wiedział o tym. Zobaczyłam ich z daleka. Przycupnęłam na ławce. Mrużyłam oczy, by widzieć ich lepiej. Byłam za daleko, nie mogłam więc słyszeć, kiedy mówił do niej: – Odchodzę – przeszedł od razu do rzeczy. – Kocham inną. Chcę sobie ułożyć z nią życie. Czy dasz mi rozwód? Bo... Chciał coś jeszcze dodać, może wytłumaczyć. Zrobiła przeczący ruch ręką. – Masz moją zgodę. Tylko to ty poinformuj o tym rodzinę. To twoja decyzja. I do szóstej po południu masz się wyprowadzić. Wciąż wkoło spacerowały matki z dziećmi. Było gwarnie i kolorowo. Anonimowo i obojętnie. Nikt nie zauważył, że dla kogoś nastał koniec świata. Ten ktoś to Renata. Odwróciła się na pięcie. – Nie chcę cię słuchać. I już wcale nie muszę. W myślach dzwoniła do przyjaciółki. I przyjaciółki przyjaciółki. Trzeba sprzedać dom. Podzielić rzeczy. W torebce gwałtownie szuka telefonu. To właśnie widziałam. Ona mnie – nie. A gdyby nawet? Gdyby nawet się domyśliła, że ta brunetka to życie jej męża? Co to by zmieniło? Szukam dla siebie usprawiedliwienia. Nie, nie muszę szukać. Zasłużyłam na Piotra. Kiedy odszedł Stefan, przeżyłam piekło samotności. Michałek rósł. Z przedszkola wracał z pytaniami o tatę. Dlaczego nie mieszkają razem? Dlaczego tak rzadko przychodzi? Dlaczego, dlaczego, dlaczego? Byłam tym zmęczona. Dni mijały obojętnie, podobne do siebie. Do chwili, gdy spotkałam Piotra. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Powtarzam się, ale jestem tego pewna... Jeszcze dziś. Chociaż tamten wieczór, gdy się poznaliśmy jest już tylko w mojej głowie. Jest dźwiękiem i emocją. Ale w szczegółach mogę opowiadać, jak ktoś nas sobie przedstawił. Pamiętam, że Piotr patrzył na mnie ze skruchą, prośbą i obietnicą. Spełnieniem obietnicy. Nigdy nie czułam się kochanką. Czułam się żoną. Tak jak dziś wciąż czuję się zdradzona. Ja – nie żona. Pobiegł błagać ją o wybaczenie Rozwód to był jego pomysł. Nie rozumiem więc, dlaczego rozstał się z żoną, tam nieopodal parku, przed operą, żeby parę godzin później prosić ją o to, by mógł wrócić do domu. Miał odejść od żony, a zdradził mnie. Dlaczego? Nie rozumiem, nie rozumiem... Od tamtego czasu prawie obsesyjnie o nich myślę. O niej i o nim. Jak się śmieją, kochają, obrażają i przepraszają. Jak siedzą, jedzą, kładą się razem spać. Okruchy uczuć, zdjęć, które pozostały. Dlaczego mnie zdradził? Jeszcze tego samego dnia zadzwonił. Dzwonił potem wielokroć. Szukał ze mną kontaktu pod byle pretekstem. – Wybacz – szeptał. Obiecywał pomoc w każdej sprawie. – Nie chcę czuć się jak szczeniak – powiedział. Niczego już nie rozumiałam. Wybacz, pobrzmiewało w SMS-ach. Naprawdę kocham tylko ciebie, ale wracam do żony. Siadam tu, na ławeczce, skąd jest dobry widok i przywołuję okruchy czasu. Nie powinnam się poddawać emocjom, ale znów zalewa mnie fala gniewu i bezsilności. Są pytania, których nie zadałam. Są zdarzenia, których nie znam. Co się zdarzyło między 13 a 18, o której miało się zmienić stare, bezsensowne życie? – Co się wtedy, na Boga, wydarzyło?! Co?! – krzyczę czasem na głos. Przechodnie szerokim łukiem omijają moją ławeczkę. Może sądzą, że jestem wariatką. Czytaj także:Teściowa najchętniej zostałaby u nas na 3 tygodnieJako dziecko straciłam słuch i stałam się niewidzialna dla innychTeściowa przed śmiercią wyznała mi, że mąż mnie oszukałFacet w którym się zakochałam, próbował mnie zgwałcić
6t2PxiX.
  • 4axvphcbh2.pages.dev/35
  • 4axvphcbh2.pages.dev/110
  • 4axvphcbh2.pages.dev/318
  • 4axvphcbh2.pages.dev/60
  • 4axvphcbh2.pages.dev/332
  • 4axvphcbh2.pages.dev/304
  • 4axvphcbh2.pages.dev/143
  • 4axvphcbh2.pages.dev/284
  • 4axvphcbh2.pages.dev/274
  • jestem kochanką jak odejść